Dlaczego kochamy czytać?

Źródło: Weheartit.com
W piątek po szkole zasiadłam do pisania posta, jednak w głowie miałam pustkę. Ostatnio zrobiłam sobie małe postanowienie: w dni powszednie piszę recenzje, a w weekendy poruszam najróżniejsze inne tematy ogólnoksiążkowe (na razie). Pomysłów mam naprawdę wiele (najnowszy z nich to poradnik "Jak zacząć blogować dla niepełnosprytnych?"; jednak z powodu tego, że jestem tak zalatana, - powinnam teraz robić prezentację na filozofię, którą mam mieć gotową na wtorek sialalala - to przesuwa mi się publikacja już drugi tydzień). Postanowiłam jednak nie pisać na siłę, ponieważ to widać i chyba będę to powtarzać do znudzenia, a do niektórych i tak nie dotrze. ;) Właściwie dzisiaj myślałam, że napiszę o "Once Upon a Time in Wonderland" lub o "2 broke girls", jednak wczoraj skończyłam książkę, która natchnęła mnie do napisania na temat, który wisiał już od dłuższego czasu z boku obiecując, że niedługo pojawi się na blogu. Oto więc jest!

Dlaczego kochamy czytać? To takie proste pozornie pytanie, jednak odpowiedź często wydaje się być zbyt błaha; ponieważ lubię poznawać ciekawe historie, spędzać przyjemnie czas łącząc to z pożytecznym, jest to zwyczajnie najlepsza rozrywka pod słońcem. Jednak kryje się w tym o wiele więcej, choć nie zrozumie tego osoba, która uparcie mówi "Jak ja ci zazdroszczę, że tak dużo czytasz, ponieważ ja to w ogóle nie mam czasu". Powiem Wam, że czas zawsze się znajdzie - więcej lub mniej; po prostu poświęca się go na inne rzeczy. To tylko taka moja mała dygresja; sami wiecie, że nieczytająca osoba po prostu nie zrozumie, dlaczego kochamy czytać, gdy spróbujemy to jej wytłumaczyć, zwłaszcza gdy często trzeba sięgnąć do początków i zrozumieć, dlaczego w ogóle zaczęliśmy czytać.

Jw.
Życiową misją mojego taty było zachęcenie mnie do czytania książek. Pierwszą dostałam, gdy tylko nauczyłam się sklejać całe zdania czytając w przedszkolu, co skończyło się tym, że po roku, gdy w końcu się z nią uporałam (choć nie rozumiałam połowy z tego, co czytałam), to nienawidzę tej książki do dzisiaj. Chodzi tutaj o "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi". Potem jednak dostałam już lepsze książki, dzięki czemu pokochałam między innymi twórczość Szklarskiego. Przygody o Tomku czytałam przynajmniej kilka razy (jeżeli nie kilkanaście). Pochłaniałam też wszystkie lektury, jednak w pewnym momencie było to dla mnie za mało; potrzebowałam czegoś nowego. Stałam się więc stałym bywalcem biblioteki szkolnej, a gdy tylko wchodziłam z przeczytaną powieścią pod pachą, to Pani pytała tylko: kolejną o zwierzętach? Zabawne, że do dzisiaj pamiętam, jak wyglądała, choć straszliwie żałuję, że nie pamiętam, co czytałam, ponieważ szalenie podobały mi się te książki. Co tam Dolittle; ja czytałam powieści w stylu "Białego kła"! Gdy poszłam do gimnazjum, to zawsze wszyscy znali mnie w bibliotece szkolnej i miejskiej, która była dosłownie na ukos od szkoły. I znów czytałam cięższe książki poruszające poważne problemy nastolatków, choć wtedy nie zdawałam sobie nawet z tego sprawy; kolejne Panie odkładały mi nowości pod stół, choć nawet o to nie prosiłam. Potem jednak nastąpił czteroletni okres w moim życiu, kiedy co rok zmieniałam szkołę i miejsca zamieszkania, co na początku oznacza, że nikogo nie znałam. Wtedy zaczęłam kupować książki. Pięć lat temu wyprowadzając się z miasta, w którym przeżyłam piętnaście lat, miałam około pięć własnych książek (na pewno nie więcej niż dziesięć). Teraz mam ich prawie 400 (no dobra, dobra 370 :P). 

Jw.
Podsumowując tą długą przemowę, zaczęłam czytać, ponieważ ktoś zadbał, żeby zaszczepić we mnie taką potrzebę, gdy byłam mała; intensywnie zaczęłam sięgać po książki dopiero, gdy nie miałam nic innego do roboty (4 lata temu komputera używałam tylko do Simsów!), a teraz robię to, ponieważ pokochałam każdą chwilę spędzaną w towarzystwie książek. Kocham to, że bohaterowie i bohaterki stają się moimi przyjaciółmi; gdy czytam mój nudny, często stresujący świat nie istnieje, a pochłania mnie przygoda lub misja gdzieś daleko. Pewnie znacie to uczucie, gdy ktoś chce od Was w czasie czytania pasjonującej lektury, a Wy czujecie się, jakbyście właśnie wynurzyli się spod wody i wylądowali w rzeczywistości. Uwielbiam zaklepywać męskich bohaterów i kibicować kolejnym parom; czasami aż mnie skręca z emocji i mam ochotę nakrzyczeć na książkę, żeby oni się wreszcie pocałowali! Za każdym razem z radością zanurzam się w nowym świecie, którego reguły i wygląd muszę dopiero poznać!

Z tego powodu preferuję książki, które mają w sobie choć trochę fantastyki; wtedy wszystko jest prostsze, ponieważ gdy powieść jest dobrze napisana, to potrafię ją niesamowicie przeżywać. Łatwiej jest, gdy jest to fikcja od góry do dołu; jednak gdy chodzi o historie życiowe, które naprawdę mogą się wydarzyć lub przydarzyły się chociaż częściowo komuś na świecie, wtedy sprawa jest zupełnie inna. Książki potrafią miażdżyć, niszczyć duszę, zostawiać nas wypompowanymi emocjonalnie. Na pewno znacie już określenie 'kac książkowy', które doskonale oddaje uczucie, gdy leży się patrząc w przestrzeń, a w głowie ma się milion przemyśleń i wątpliwości. To między innymi jest piękne w czytaniu. 

Jw.
Książki są naszymi przyjaciółmi, ucieczką od problemów, ciekawszą wersją rzeczywistości. Nie wyobrażam sobie teraz, żebym kiedykolwiek mogła przestać czytać tak na stałe. Jasne, że czasami potrzebuję przerwy i nie czytam nic kilka dni lub tygodni, lecz potem staję się dosłownie głodna lektury; czytanie już stało się częścią mnie, a uwielbiam je z tak wielu różnych powodów.

A dlaczego Wy zaczęliście czytać i nadal przy tym trwacie? :)

Sophie di Angelo

24 komentarze:

  1. Zaczęłam czytać bo nudziłam się między lekturami szkolnymi w podstawówce. A prawdziwy boom czytelniczy rozpoczął się u mnie w tym samym czasie, co nawałnica życiowych problemów. Książki były moją ucieczką do lepszego świata ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja przygoda z książkami rozpoczęła się inaczej, a mianowicie od tego, że tato zawse czytał mi do snu, a kończyło się na tym, że ostatecznie on zasypiał, a ja mu opowiadałam co było dalej xd Nie pamiętam tego, niestety, jednak parę takich sytuacji moja mama nagrała mi na taśmę i jak czasami do tego wracam to chce mi się śmiać. Mojemu bratu nikt nie czytał, ponieważ były to już inne czasy, a on nadal czytać nie lubi.Ale tak samo jak ty zawsze chodziłam do biblioteki, dopiero potem kupowałam swoje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie było troszkę inaczej, ale z częścią Twojego posta też się identyfikuję. Mnie do książek nie trzeba było zachęcać. Jako dziecko nie miałam prawdziwych przyjaciół (za poważna byłam chyba) i w sam raz w to miejsce wskoczyły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaczełam czytać przez moją starszą siostre która opowiadała mi o książkach i czytała och bardzo dużo.
    Bardzo fajny post ;)

    madziowyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama zawsze czyta. Gdy miałam ok. 10 lat spytałam ją dlaczego. Odpowiedziała, żebym przeczytała jedną wtedy znajdę odpowiedź. I tak wpadłam w nałóg. Czytam, ponieważ to mnie rozwija, przenoszę się wraz z bohaterami w różne miejsca, jestem z natury ciekawska...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie ciocia zaraziła czytaniem. Dawno temu wypożyczyła "Królową śniegu", ale taką grubą i czytała mi co wieczór chyba ze dwa tygodnie. Ale ja zawsze miałam wrażenie, że książki są częścią mnie, bo w domu było ich mnóstwo, a mama ciągle kupowała nowe. Czytanie było dla mnie czymś naturalnymi i dalej jest.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moi rodzice mi nie czytali, przynajmniej tego nie pamiętam. Czytać tak naprawdę zaczęłam w gimnazjum, a od zawsze ignorowałam lektury szkolne. Pewnego dnia weszłam do biblioteki, wzięłam książkę... I potem kolejną i kolejną. :D Teraz co tydzień chodzę do biblioteki, bo kocham ten klimat.
    Swoje książki kupuję o wiele rzadziej niż bym chciała (jest ich tylko ok. 100, regał pusty normalnie, serce mi pęka... A moim rodzicom pękają uszy od moich próśb o pojechanie na książki... :D)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam, ze moja mama od zawsze miała dużo książek - teraz i ja tworzę swoją biblioteczkę;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak byłam mała nikt mi nie czytał. Jak poszłam do zerówki a potem do pierwszej klasy to nienawidziłam czytać, było to dla mnie trudne ( mam dysleksje i dysortografię), ale w końcu z nudów sięgnęłam po książki. W mojej okolicy mieszkała wtedy tylko jedna osoba z mojej klasy, chłopak ( w wieku siedmiu lat chłopcy są be) a do mojej najlepszej przyjaciółki miałam około siedmiu kilometrów, mama nie chciała mnie codziennie do niej wozić.
    Nie pamiętam jaki miała tytuł pierwsza książka która mi się spodobała, ale na pewno była to jakaś przygodowa. Potem stałam się bardzo częstym gościem w bibliotece, chodziłam tam co sobotę, a gdy byłam na tyle duża by wracać do domu sama, to także zaglądałam tam po lekcjach.
    Gdzieś tak w wieku jedenastu lat przeczytałam pierwszą powieść fantastyczną, były to ,,Opowieści z Narnii : Lew, czarownica i stara szafa'' i zakochałam się w fantastyce. Do tej pory czytam każdą książkę fantasy, która wpadnie mi w ręce.
    Pomimo moich pierwszych oporów do czytania to teraz po prostu nie wyobrażam sobie życia bez książek. Potrafię w ciągu jednego dnia nawet 900 stron a ku zgryzocie moich rodziców jak zacznę czytać to może się nawet zacząć palic a ja bym nie zauważyła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam to szczęście, że urodziłam się w czasach bez telewizji i komputerów, nigdy nie byłam zbyt towarzyska ani przebojowa. A co robi ciche i spokojne dziecko, do tego mały kujonek? Czyta :) Jakoś musiałam zająć sobie czas, do rówieśników mnie nie ciągnęło, za to mama zasypywała mnie książkami, głównie pożyczonymi. Z każdej wizyty u cioć, babć i sąsiadek przynosiłam stosy książek i tak się zaczęło. Dzisiaj już stać mnie na to, by książki kupować i robię to bez opamiętania :) Świetny post, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z książkami było u mnie różnie. Na początku podstawówki, gdy nauczyłem się czytać, chciałem tę umiejętność jak najbardziej wykorzystać. Wkrótce jednak przestałem czytać i tak aż to czwartej klasy. Później sięgałem tylko po książki dla dzieci, bardzo okazjonalnie bo miałem lepsze zajęcia ("lepsze"). Moja prawdziwa przygoda, tak na dobre, rozpoczęła się chyba po sięgnięciu po "Ulysses Moore" Baccalaria. To była niezwykła seria, pełna tajemnic, wciągające, dwunastoczęściowa (jaki tasiemiec xd). Dzięki niej odkryłem, że książki naprawdę mogą być interesujące. Niedługo potem założyłem bloga (jakoś w pierwszej klasie gimnazjum) no i tak trwam w tej pasji do dzisiaj i końca sobie nie wyobrażam :> Co do samego pytania, dlaczego kochamy czytać... Jak napisałaś, odpowiedź jest trudna (pewnie podałbym proste argumenty takie jak przenoszenie się do innego świata, poznawanie cudownych historii i bohaterów). W każdym razie, każdy kto czyta wie o co mi chodzi XD
    Pozdrawiam, Avenix!

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje najwcześniejsze wspomnienie: wieczorynka mija, kładę się do łóżka i przychodzi mama z nową porcją książkowych wersji Disneya czy Kubusia Puchatka... kiedy miałam pięć lat, uparłam się, że chce zacząć sama czytać. A potem to już poszło lawinowo...

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię czytać Twoje "przemyśleniowe" posty :) Zgadzam się z Tobą we wszystkim, co napisałaś na temat kaca książkowego, zaprzyjaźniania się z bohaterami itd. Odkąd pamiętam, nie miałam takiego czasu, żebym czegoś nie czytała, zawsze miałam choćby włożoną zakładkę do książki, którą miałam zamiar zacząć. Od kilku tygodni jednak po raz pierwszy mam właśnie taką przymusową przerwę ze względu na naukę do matury, nawet nie wiesz, jaki mam głód książkowy! :P Czytać nauczyłam się dosyć szybko i jedną z pierwszych "grubszych" książek, jaką mam w pamięci i do której mam ogromny sentyment są "Dzieci z Bullerbyn", cały czas pamiętam, że czytałam ją z wypiekami na twarzy. Tak naprawdę nie wiem, jak to się stało, że zaczęłam czytać książki i je pokochałam, bo niestety, w mojej rodzinie nikt nie czyta, moi rodzice ciągle powtarzają, że "nie mają czasu", więc nie wiem, kto to we mnie zaszczepił. Ja jednak, trochę samolubnie, bo chciałabym mieć wśród bliskich mi osób, kogoś, z kim mogłabym wymieniać się książkami i rozmawiać o nich, próbuję zaszczepić książkoholizm u mojego 7-letniego brata, który ostatnio z coraz większą ochotą czyta mi bajki, a dzisiaj nawet powiedział, że chce mu się czytać i wziął sobie książkę (co zdarza się u niego baardzo rzadko). Ja jednak wierzę, że małymi kroczkami, nie na siłę, uda mi się pokazać mu, że świat książkowy jest niesamowity :) Sorki, że tak się rozpisałam, ale jakoś wena mnie poniosła :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedys to ja bylam straszna. Nienawidzilam czytac, mama mi na chama wciskała coraz to nowe ksiazki, oczywiscie obowiazkowo z obrazkami i duzymi literami, ale ja dlaej grymasilam. W tamtym czasie moj brat byl dla mnie przykladem z ktorego bralam przyklad i gdy tylko podsunal mi Harrego Pottera postanowilam go przeczytac od poczatku do konca. Tak mnie wciagnela ta seria, i tak bardzo ja pokochalam. Dzieki niej odkrylam, ze kazda ksiazka wniesie w moje zycie cos nowego i zabierze do calkiem innego swiata. Zawsze bede mu za to wdzieczna, tym bardziej, ze dzieki serii o Harrym Potterze wyszlam z psychicznego dolka.

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie było podobnie jak u Ciebie, tylko to mama prowadziła mnie za rączkę do biblioteki :')

    OdpowiedzUsuń
  16. Teraz zobaczysz, jak czasami biedna Gosiarella kompletnie nie potrafi wyrzucić z siebie sensownego komentarza. Dlatego wypunktuję:
    - "Jak zacząć blogować dla niepełnosprytnych?" <3 !
    - Cały post genialny!
    - Uwielbiam We<3It! Przy pierwszym kontakcie siedziałam tam przez 5 nocy pod rząd. Strasznie uzależniające.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawa historia i widzę cechy wspólne ^^ Mój tata dokładnie tak samo - gdy miałam lat cztery (wcale nie przesadzam) zaczął mnie uczyć liter i sylab, więc gdy szliśmy do sklepu, ludzie się za mną oglądali, bo mała dziewczynka czytała szyldy sklepów! Tata czytał nam codziennie na noc, a na urodziny i inne święta dostawałyśmy z siostrą od zawsze (aż do dzisiaj) przynajmniej jedną książeczkę. W wieku ok. sześciu lat przeczytałam swoją pierwszą powieść - była to "Klara królewna baletnica". Hah, a potem dostałyśmy właśnie całą serię o Tomku, ale przeczytałam dopiero połowę ^^ "Białego kła" moja siostra przeczytała i była zachwycona (miała 9 lat). Na mojej półce dominuje literatura dziecięca :)
    Właśnie w ten sposób pokochałam czytać, a półtora roku temu zaczęłam czytać "maniakalnie". No, wtedy też założyłam bloga, przez co przestałam używać komputera tylko do Simsów (też miałaś okres gry w Simsy, widzę ^^). Czytam, bo to pozwala mi się oderwać od codzienności, przenosi mnie w różne miejsca, do różnych ludzi. Książki uczą i bawią, i jak dla mnie nie ma nic lepszego. Mam nadzieję, że w Niebie są książki ^^
    Świetny post :) Przyjemnie się czyta takie mądrości!

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie książki stały się ucieczką przed smutkiem, gdy w wieku 7 lat zmarła moja mama. Stały się moimi przyjaciółmi i teraz nie wyobrażam sobie życia bez książek w ich papierowej wersji. Też czasem potrzebuję przerwy od czytania, ale potem "rzucam" się na książki z nowym entuzjazmem. :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Litery to moi przyjaciele chyba od urodzenia x3 Nie mam pojęcia jak się zaczęło, bo czytano mi i czytam chyba od zawsze ;3 W książkach poznaje się tak wiele światów, można zachwycić się tym, jak rozbudowana jest ludzka wyobraźnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. No więc tak... Nie pamiętam nigdy by moja mama dużo czytała, a tata przeczytał w życiu chyba jedną książkę, no maksymalnie trzy. xd Mój dziadek jednak mimo, że sam nie czyta książek i mówi, że jego ulubione książki to przewodniki ( :D ) to kupował mi czasem jakąś książkę z bajkami czy legendami, jednak jakoś bardzo nie byłam zainteresowana. Gdy poszłam do szkoły (1-3 podstawówki) i stałam się trochę bardziej samodzielna zaczęłam chodzić z koleżanką do biblioteki, byłyśmy tam prawie codziennie. Nie byłam jakoś zaawansowanym czytaczem (? xd), więc wypożczałam książki typu ' Tańcowała igła z nitką ' albo ' Tydzień ' Jana Brzechwy. Czytałam je tyle razy, że znałam wszystko na pamięć. Potem był czas kiedy nie czytałam żadnych książek, oprócz lektur, bo od zawsze należałam do tych osób, które czytają każdą lekturę, nawet nie wiadomo jak nudną. Pierwszą taką serio książką przeczytaną przeze mnie była książka ' Dzieci z Bullerbyn ', która była moją lekturą i to ulubioną. Po tym jednak nie byłam nadal szczególnie zainteresowana czytaniem nie-lektur. I czytałam tylko lektury do czasu, gdy w piątej albo szóstej klasie ta sama koleżanka, która chodziła ze mną do biblioteki (Już wcześniej przeczytała nawet Harrego Pottera) w czasie szału na ' Zmierzch ' zaczęła mi opowiadać o tej książce, że jest taka fajna (no cóż, to była maksymalnie szósta klasa :D). Wtedy się jakby ocknęłam, że istnieją inne książki niż lektury, postanowiłam więc kupić 'Zmierzch'. Książka bardzo mnie wciągnęła, przychodziłam ze szkoły do domu i od razu zaczynałam czytać. Mimo, że już nie jestem tak bardzo nią zachwycona, bo kończę właśnie trzecią gimnazjum i jakoś nie jestem tak wielką fanką, to dzięki niej zaczęłam wogóle czytać książki, więc jestem wdzięczna Stephenie Meyer i mojej koleżance, bo od tamtej pory nie ma chwili bym nie była w trakcie czytania jakiejś książki. Dowiedziałam się też, że gdy moja mama była młoda czytała bardzo dużo książek i to ona poleciła mi moją ulubioną teraz serię pt. 'Saga o Ludziach Lodu', która ma 47 tomów, ale co to dla mnie. Wiem na pewno, że przeczytam ją jeszcze raz, może dwa... może trzy. :D Teraz mam w swojej kolekcji 117 książek, a liczba nadal rośnie.

    Na koniec chciałam wam polecić 'Sagę o Ludziach Lodu' - Margit Sandemo, bo po prostu jest nieziemska. Akcja zaczyna się w XVII w. , a kończy w XX. Jest czasem wzruszająca, czasem szczęśliwa, czasem smutna, momentami straszna więc można się równie dobrze przy niej śmiać jak i płakać, a gęsia skórka będzie na pewno. Jest to fantastyka oczywiście, bo to jest jednak to co tygryski lubią najbardziej. :D Jedyny minus, to brdzo rzadkie opisy historyczne. Występują tam czrownice, demony, anioły (np. Lucyfer) i inne mistyczne istoty. Po prostu to kocham i mogłabym to komplementować jeszcze przez godzinę. :D

    Jeszcze tak żeby ktoś zauważył. :D
    'SAGA O LUDZIACH LODU' TO NAJLEPSZA SERIA KSIĄŻEK NA ŚWIECIE!

    Kończę, piszę to w trakcie buforowania Glee, więc samo się nie obejrzy. I chyba się zastanowię nad założeniem bloga, bo jakoś widzę, że pisanie tego komentarza (który jest masakrycznie długi ) przyniosło mi wiele radości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz widzę ile to zajęło. :D Jak ktoś to doczytał do końca to dziękuję. :>

      Usuń
    2. no cóż, założyłam bloga i w przypływie natchnienia napisałam pierwszą recenzję . Jeej . : D

      Usuń
    3. Oczywiście ja przeczytałam wszystko.
      Oraz gratuluję założenia bloga. :)
      Właśnie o to chodzi, żeby przy pisaniu czuło się radość! :)

      Usuń
  21. To może dość dziwne, ale moja przygoda z czytelnictwem zaczęła się od filmu.
    Pamiętam, że mając 6 lat, po raz pierwszy tvn puścił Harrry'ego Pottera. Tak mi się to spodobało, że jak dowiedziałam się, że jest książka, powiedziałam rodzicom: "Chcę to przeczytać". Dostałam ją na święta. To był czwarty miesiąc pierwszej klasy. Teraz gdy o tym pomyślę to rozpiera mnie duma, że szybko przyswoiłam czytanie. :)
    A tak na marginesie, zaraziłam kuzynkę czytaniem <3
    www.artystycznie-poukladana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo