Pisarskie pytanie: Rodzina


Pisarskie pytanie to akcja, której kolejne edycje będą się pojawiać  co dwa tygodnie na moim blogu. Dwa razy w miesiącu będzie pojawiał się temat i odpowiednie do niego pytania, które mają na celu wybadanie gustu molów książkowych odnośnie różnych fenomenów pojawiających się w literaturze.
Pisarskie pytanie jest moim autorskim pomysłem, ponieważ jako autor powstającej książki chce się dowiedzieć co lubią, kochają lub nienawidzą czytelnicy.

Dzisiejszy temat to rodzina głównego bohatera/bohaterki. 

Tematykę rodziny poruszono w komentarzach przy poprzednim pytaniu. Czy bohaterka/bohater nie może mieć normalnej rodziny, zapytała Kala. Zostajemy więc w klimacie powieści młodzieżowych i będziemy rozważać przypadki, w których główna postać książki:
a)nie ma jednego z rodziców(drugi w 90% zginął w tragicznych okolicznościach)
b)ma rozwiedzionych rodziców
c)nie ma rodziców(którym stało się coś strasznego)
d)ma rodziców(ale nie do końca normalnych...)
e)ma straszne rodzeństwo(zawsze okropne wręcz!)
f)nie ma rodzeństwa.

Można dowolnie mieszać, a na każdą kombinację znajdzie się mnóstwo przykładów, ale czy nie jest to denerwujące, gdy taka dziewczyna lub chłopak jest tak często i tak okropnie pokrzywdzona przez los z powodu rodziny? Zauważałam to wcześniej podczas czytania, ale nie w takim rażącym stopniu, jak teraz, gdy zaczęłam zwracać na to uwagę. Czasami jest to opisane, tak umiejętnie, że aż ujmująco. Wzbudza w czytelniku współczucie, a osoby, które znajdują się w podobnej sytuacji, doskonale rozumieją takiego bohatera, ale gdy rodzina jest "usuwana" przez autora, tylko po to, aby taki bohater mógł sobie robić, co chce? Wtedy jest to wręcz okrutne! "A zabiję rodziców, żeby moja super postać mogła szaleć w spokoju z wampirami po nocach i nikt nie będzie jej kazał wracać o 22 do domu!"

Kolejną sprawą jest komiczne traktowanie przez rodzinę. Owszem, zdarzają się wyjątkowo trudne przypadki w życiu: okropne rodzeństwo, kłopoty z rodzicami, kłótnie rodzinne itp. i nie uważam, że poruszanie tego w książce jest złe, a wręcz nadaje powieści normalności, bo życie jest, jakie jest, jednak gdy autor przesadzi, to wychodzi niezły bałagan i zostaje tyle załamywanie rąk nad głupotą tej osoby.

Pytania do tematu: Jak według Was powinna wyglądać idealna rodzina głównego bohatera/bohaterki? Którą z wymienionych wyżej opcji byście wybrali? Możecie podać swoje ulubione przykłady i te, które zdecydowanie Wam się nie podobają!

Zapraszam do odpowiedzenia na jedno, krótkie pytanie!

Sophie di Angelo

12 komentarzy:

  1. Może nie idealna, ale ciekawa:
    a) Właśnie ja uwielbiam kiedy w książce jest humor, ale nie drętwe dowcipy, tylko teksty z których naprawdę można się pośmiać. Komiczne sytuacje rodzinne zawsze poprawiają nastrój. Liczba członków wtedy jest bez znaczenia.
    b)Interesuje mnie też kiedy bohaterka ma wyjątkowo ciężki przypadek. Jej matka jest narkomanką albo alkoholiczką, ojciec ją bije. Ciekawi mnie zawsze co czuje, co zamierza z tym zrobić i czy ma kogoś z kim może o tym porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego użyłam kursywy, ponieważ nie chodziło mi o przesadę. :)
      Dziękuję za odpowiedź!

      Usuń
  2. Sądzę, że typ rodziny dobiera się do osobowości bohatera. Każda cecha postaci ma swoje wyjaśnienie w relacjach z rodzicami i/lub rodzeństwem. Jeżeli mamy osobę bezwzględną, niemożliwe, aby jego rodzice zapewniali mu ciepłą, rodzicielską miłość. Tutaj trzeba zgłębić się w mentalność postaci. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "A zabiję rodziców, żeby moja super postać mogła szaleć w spokoju z wampirami po nocach i nikt nie będzie jej kazał wracać o 22 do domu!" - dobre ;D Ale rzeczywiście to prawda, bardzo często bohater nie ma rodziny, żeby nie przeszkadzała w rozwoju zdarzeń...

    Uważam podobnie jak Vivienne.
    To zależy też od charakteru książki, jaką rodzinę "powinien" mieć główny bohater. Wiadomo, że w jakimś mrocznym horrorze ciepła, roześmiana rodzinka może trochę nie pasować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;3
      Nie piszę tu o jakiś poważniejszych przypadkach, ponieważ wtedy to zupełnie inny gatunek, jednak jest to sprawa, którą pominęłam. :)

      Usuń
  4. Ugh, rodzina, ciężki temat. Dla mnie rodzina powinna być tłem, ale w razie czego członkowie powinni umieć wyskoczyć na pierwszy plan, by pomóc i wspierać bohaterkę/bohatera. Za dziwny przypadek uważam rodzinę z Trylogii Czasu [nienawidziłam tej ciotki], za to strasznie lubię całą rodzinę Starków z sagi pana Martina. Cudowną rodziną są też Weasleyowie - uzupełniają się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda, często tak się robi xD No ale jak inaczej dziewczyna mogłaby o tej 22 wyjść z domu z wampirem? ;) Jej rodzice musieli by być albo baaardzo zapracowani albo baaardzo liberalni. Szczerze mówiąc rodzina bohaterek jakoś nie jest dla mnie szczególnie ważnym elementem w powieści, o ile matka sama nie jest jakimś wampirem, czarownicą, wojowniczką, czy kimś tam, tylko zwykłą kobietą i nie bierze udziału w głównej akcji.
    Gdy w książce chodzi głównie o życie i przygody bohaterki, to rodzina ją ogranicza. Przeszkadzaliby w akcji. xD Rzadko się tak zdarza, żeby rodzina ją wspierała czy nawet wiedziała o tym, co robi bohaterka.

    OdpowiedzUsuń
  6. W książkach które przeczytałam górują jedynacy. Żadna rodzina np z mojego otoczenia nie jest "normalna". Zawsze się znajdzie jakaś czarna owca itp. Ale fajnie by było poznać bohatera, który ma rodzinę czyli rodziców i rodzeństwo. Bardzo miło wspominam Wealsey, ale oni chyba też nie tworzyli normalnej rodzinki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie proste. Jedynak=zero problemów z rodzeństwem, podziałem kasy itp...
      Normalni nie byli, ale wszyscy ich lubią. :)

      Usuń
  7. Niech rodzice nie będą rozwiedzeni. To już było tak wiele razy! I myślę że ta rodzina powinna być wielodzietna. Niech rodzina mieszka razem, ale relacje między nimi powinny być trudne. Nie mam na myśli rodziców alkoholików czy narkomanów. Mogą się kłócić i bez używek;p.

    OdpowiedzUsuń
  8. Najgorszy jest wariant kiedy zwykła, "szara nastolatka (nienawidzę takich postaci!) poznaje (oczywiście!) jakiegoś boskiego chłopaka i odkrywa, że istnieje coś o czym nie miała pojęcia (magia, wampir, bogowie itd.) akcja się rozwija i... tu pojawia się problem. Pisarz więc mało przekonująco dopisuje dwa zdania, że
    a) Och! Och! Rodzice dziewczyny znikli
    bo b) zostali porwani
    c) jest to jednak najczęściej jeden rodzic, bo drugiego zawsze elegancko można wrzucić pod tramwaj, prawda?
    d) boski chłopak rzuca czar na rodziców dziewczyny ("Pojechała na wycieczkę")
    tego typu pomysłów pisarze nie mają końca i zazwyczaj są one napisane po prostu słabo. W "Klątwie tygrysa" np. dziewczyna była adoptowana, a rodzina zastępcza (oczywiście autorka nie pofatygowała się, żeby szerzej rozwinąć temat jak to możliwe, że licealistka po stracie rodziców od razu zaakceptowała tych "nowych"). W "Gorączce" autorka poszła na łatwiznę; niech rodzice nie kochają swojej idealnej Ewy, no bo po co. W "Chloe King" było podobnie.
    I tak to niestety wygląda.

    Prawdę powiedziawszy z mnóstwa książek, które przeczytałam (mówię o fantasy) dobrze rodziców przedstawili tylko Rick Riordan i Cassandra Clare. Nie zapomnijmy, że u nich rodzice nie kochali swych dzieci ani nie wpadali pod tramwaje tylko po prostu byli zaplątani w te wydarzenia razem z nimi. I to mi się podoba!
    Ale jak widać lista autorów, którzy poradzili sobie z problemem jest bardzo długa, naprawdę... Niestety nie przychodzą mi do głowy inne przykłady.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo